Mefisto...diabeĹ czy anioĹ?
Były menedżer Siemensa Reinhard Siekaczek został skazany na dwa lata dozoru sądowego i 107 tys. euro grzywny w sprawie powiązanej z aferą korupcyjną, która wstrząsnęła w ostatnich latach niemieckim koncernem.
Sąd w Monachium uznał 57-letniego Siekaczka za winnego 49 przypadków nadużycia zaufania. Oskarżony przyznał, że jako menedżer w dziale telefonii stacjonarnej - ICN, zakładał fundusze łapówkowe mające zapewnić koncernowi zagraniczne kontrakty.
Jak zeznał, podjął te działania na polecenie swoich zwierzchników po tym, kiedy pod koniec lat 90. płacenie łapówek za granicą uznano w Niemczech za przestępstwo.
- Sąd nie ma absolutnie wątpliwości co do (biegu) wydarzeń - ogłosił sędzia Peter Noll. Dodał jednak, że nie jest jasne, do kogo trafiły łapówki i czy Siemens skorzystał w jakiś sposób na działaniach swego menedżera. Pod koniec procesu wciąż nie możemy dokładnie powiedzieć, gdzie są te pieniądze - przyznał sędzia.
Według oskarżycieli Siekaczek stworzył skomplikowany system podstawionych firm, przez które przez kilka lat wyprowadzał z koncernu pieniądze. Dalej funduszy tych używano, by przekupywać zagranicznych potencjalnych dostawców, klientów i urzędników państwowych. Siekaczek zapewnił, że łapówki wręczane były "bardzo dyskretnie" w małym kręgu osób.
Śledztwo w sprawie korupcji w Siemensie wszczęto na początku 2007 roku. W kwietniu tego roku wynajęta przez koncern amerykańska kancelaria prawnicza znalazła dowody korupcji w niemal wszystkich pionach spółki w kilku krajach. Siemens poinformował, że wartość podejrzanych transakcji wyniosła 1,3 miliarda euro