ďťż

Mefisto...diabeł czy anioł?

DZ: Aby skutecznie walczyć z agresją wśród uczniów, trzeba otwarcie o niej mówić. Czy szkoły potrafią przyznać się, że dochodzi u nich do aktów przemocy?


MR: Szkoły nie ukrywają, że mają problemy z agresją wśród dzieci i młodzieży. Jest to jeden z najważniejszych problemów. Otwartość w mówieniu o tym problemie to najważniejszy krok w realizacji działań zwalczających to zjawisko. Uważam, że próby ukrywania aktów przemocy w szkołach powodują narastanie negatywnych zjawisk i poczucie bezkarności uczniów.

DZ: Czy uczniowie przełamują barierę milczenia i informują nauczycieli o tym, że są ofiarami przemocy lub jej świadkami?

MR: Problem milczenia zależy od grupy wiekowej. W szkołach podstawowych dzieci są bardziej otwarte i częściej zgłaszają nauczycielowi przypadki pobicia lub innych form przemocy. W tych szkołach większość nauczycieli to kobiety. Dziecko często swoją wychowawczynię traktuje jak drugą matkę. Ufa jej i jest wobec niej szczere. Każdą wyrządzoną krzywdę natychmiast zgłasza, wiedząc, że zostanie wysłuchane, obronione, a winni zostaną ukarani. Inaczej sprawa wygląda w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Tam problem przyjmuje postać "mafijną". Wiem, doznałam, widziałam, ale lepiej jest milczeć i nie być wytykanym. Nauczyciele, pedagodzy muszą niejednokrotnie na podstawie typowych zachowań ofiar przemocy domniemywać o przyczynie. Jest to zadanie trudne, wymaga dużego wyczucia pedagogicznego i współpracy całej społeczności szkolnej.

DZ: Ministerstwo Edukacji chce, aby w szkołach pojawił się monitoring. Czy wpłynie to na poprawę bezpieczeństwa, czy to tylko półśrodek?

MR: To tylko i wyłącznie półśrodek. Zmienią się miejsca, w których kamer nie będzie, ale problem pozostanie.

DZ: Szkoły molochy gwarantują anonimowość i większą bezkarność niż szkoły małe, w których łatwiej dostrzec niepokojące zachowania. Może klasy składające się z mniejszej ilości uczniów są sposobem na rozwiązanie problemu?

MR: Im szkoła mniejsza, tym mniej problemów. Łatwiej jest nad nimi zapanować i szybko rozwiązywać. Im mniej liczna klasa, tym więcej czasu można poświęcić jednemu dziecku a każde dziecko to inny problem, inna psychika, inne oczekiwania. Dzieci i młodzież mają prawo oczekiwać, że będą wysłuchane, otoczone opieką i fachową pomocą w razie potrzeby.

DZ: Dla poprawy sytuacji w polskich szkołach potrzebna jest współpraca nauczycieli z rodzicami. Czy rodzice chętnie się do niej włączają?

MR: Najczęściej ze szkołą współpracują rodzice dzieci, z którymi nie ma problemów wychowawczych. Dzieci i młodzież stosujący przemoc wobec kolegów i koleżanek często pochodzą z rodzin patologicznych. Są świadkami przemocy na przykład ojca wobec matki. Alkohol to główny sprawca ich problemów. Rodzice tych dzieci nie interesują się ich losem, nie są w stanie zapewnić im właściwych warunków wychowawczych. W takich wypadkach rola wychowawcza spada wyłącznie na szkoły lub inne placówki wychowawcze. Obserwujemy teraz nową grupę dzieci stosujących przemoc. Pochodzą często z rodzin zamożnych. Rodzice zajęci zarabianiem pieniędzy tracą kontrolę nad nimi. Są często nieświadomi, czym zajmuje się ich syn czy córka. Dla nich szkoła jest miejscem gdzie albo szukają pomocy dla swojego dziecka, albo też, niestety, obwiniają ją za własne niepowodzenia wychowawcze.

Zapraszamy placówki oświatowe do udziału w kampanii "Szkoła bez przemocy" prowadzonej przez Dziennik Zachodni. Warunkiem przystąpienia jest zobowiązanie do przestrzegania "Kodeksu Szkoły bez przemocy" i podejmowanie konkretnych działań zapobiegających agresji. Szkołom, które to zrobią, przyznamy tytuł "Szkoły uczestniczącej w kampanii Szkoła bez przemocy".

Wystarczy tylko przesłać wypełniony kwestionariusz zgłoszenia. Szczegóły można znaleźć na naszej stronie internetowej www.szkolabezprzemocy.pl
Agnieszka Nowak - Dziennik Zachodni
źródło
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katkaras.opx.pl