Mefisto...diabeĹ czy anioĹ?
W miastach do 20 tys. mieszkańców 29 proc. 18- i 19-latków nałogowo pali, 45 proc. regularnie się upija, 58 proc. pije wódkę regularnie, a 21 proc. bierze narkotyki. Tak wynika z najnowszych danych Centrum Badania Opinii Stołecznej.
Okazuje się więc, że w miasteczkach jest gorzej niż na wsiach i w dużych miastach. Aglomeracje zbliżają się do miasteczek tylko w odsetku młodzieży palącej papierosy oraz sięgającej po narkotyki, o które w dużych miastach łatwiej. Młodzież na wsi wypada dużo lepiej, choćby dwa razy rzadziej narkotyzuje się. Problem zauważyły już organizacje rządowe. Krajowy Komitet Wychowania Resocjalizującego chce, by w każdym małym mieście powstały ogniska wychowawcze.
Czemu młodzież w miejscowościach do 20 tys. częściej wpada w nałogi? – Spędzanie wolnego czasu wiąże się z alkoholem, bo młodzi nie mają alternatywy. Poza tym wpływa na to też brak perspektyw – uważa Czesław Michalczyk, psychoterapeuta z Łodzi zajmujący się uzależnieniami. Dodaje, że co prawda podobnie jest na wsi, ale tam cała społeczność kontroluje młodych. – Problem uzależniania się młodzieży od używek jest związany także z emigracją zarobkową ich rodziców, która jak wiadomo, dotyczy głównie mniejszych miejscowości – ocenia Michalczyk.
Potwierdzają to badania CBOS. Odsetek palących papierosy 18–19-latków, których oboje rodzice wyjechali za granicę za chlebem, wynosi aż 40 proc.! Upija się aż 62 proc. z nich (przy 39 proc. wszystkich badanych), a 28 proc. uczniów sięga po narkotyki (przy 15 proc. całości badanych).
Na mapie małych miast w Polsce pojawiają się jednak perełki. Jedną z nich jest 3-tysięczny Uniejów w Łódzkiem. W ubiegłym roku otworzył baseny termalne. Miesięcznie miasto odwiedza przynajmniej 10 tys. klientów. Bezrobocie jest na poziomie jednym z niższych w województwie. Miasto zaczęło inwestować również w młodzież. – Niedługo otwieramy u nas dom pracy twórczej Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, w której młodzież będzie mogła uczęszczać na kursy plastyczne. Z powodzeniem funkcjonują szkółki sportowe, mamy szkołę muzyczną oraz harcerską orkiestrę – wylicza Józef Kaczmarek, burmistrz Uniejowa.
Jak radzi sobie z wagarującą i upijającą się młodzieżą? – Staramy się motywować samych uczniów i ich rodziców do działania – mówi Kaczmarek.
Problem małych miasteczek zauważają organizacje rządowe. Plan pomocy ma Krajowy Komitet Wychowania Resocjalizującego. – W małych miastach właściwie nie jest realizowany plan wyrównywania szans. Samorządy nie inwestują ani w organizację czasu wolnego młodzieży, ani w zajęcia profilaktyczne. Co najdziwniejsze, gminy mają na to fundusze – twierdzi Wiesław Kołak, prezes KKWR.
Komitet rusza na początku stycznia z kampanią skierowaną do rządu i samorządów. Ma ona przekonać urzędników do tworzenia atrakcyjnych miejsc dla młodzieży. Zorganizowanie zajęć dla jednej młodej osoby ma kosztować 80 zł miesięcznie.
Nałogi to problem miejscowości, które przespały swoje szanse
Z prof. Hanną Świdą-Ziembą, socjologiem młodzieży, rozmawia Artur Grabarczyk
Dlaczego młodzież z małych miast coraz więcej pije, pali i się narkotyzuje?
Nie dotyczy to wszystkich miasteczek, bo są one bardzo zróżnicowane. Część świetnie się rozwija, korzysta z funduszy unijnych, realizuje inwestycje. Tu młodzi ludzie mają możliwości działania, rozwoju, realizacji pasji, rozrywki niemal takie same jak młodzież z wielkich miast. Ale jest też ogromna liczba miasteczek, w których nie dzieje się nic. Tu alkohol i narkotyki są sposobem na zabicie poczucia beznadziei. To młodzi z takich miast zawyżają statystyki uzależnień.
Czyli nałogi są tam, gdzie nie ma perspektyw?
Tak. Wzorce stylu życia są dziś takie same w wielkich i małych miastach. Tu i tam dostęp do wódki czy narkotyków jest łatwy. Tam, gdzie młodzi mają alternatywę, picie i ćpanie przestają być atrakcją. A tam, gdzie czas się zatrzymał, są popularnym lekiem na nudę.
Miała na to wpływ emigracja i zjawisko eurosieroctwa?
Oczywiście, bo nowa emigracja to głównie ludzie z małych miast. Te wyjazdy naruszyły więzy rodzinne. Emigracja rodziców to z jednej strony więcej pieniędzy, ale z drugiej mniejsza kontrola.
Los młodzieży zależy od sprawności lokalnych władz
Z Piotrem Dzikiem, dyrektorem ds. strategii i promocji WYG International, rozmawia Artur Grabarczyk
Doradza Pan samorządom, jak pozyskiwać środki na rozwój. Polskę lokalną poznał Pan na wylot. Dlaczego młodzi w małych miastach mają największe kłopoty z nałogami?
Dlatego, że wielu z nich nie ma, co ze sobą zrobić po lekcjach. Alkohol czy nawet narkotyki można dostać wszędzie. Za to nie wszędzie można pójść na basen, zająć się sportem, skorzystać z internetu. Wiele małych miast takich możliwości nie daje.
W co miasta powinny inwestować, żeby ich młodzi mieszkańcy mieli alternatywę dla używek?
Przede wszystkim w sport. Basen, hala sportowa czy orlik dają młodym ogromne szanse na pożyteczne spędzenie czasu. Poza tym w rozwój infrastruktury i komunikacji. Młodzi ludzie nie będą stać pod sklepem, jeśli ze swego miasteczka będą mogli łatwo dojechać do większego miasta.
To dość proste rozwiązania.
Tak. Ale skuteczne. Większość młodych ludzi naprawdę znajdzie sobie ciekawsze zajęcie niż picie czy ćpanie, jeśli im się to odrobinę ułatwi.
Łukasz Krajewski
Źródło: Kurier Lubelski
Drinken hulanken...
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl katkaras.opx.pl
Okazuje się więc, że w miasteczkach jest gorzej niż na wsiach i w dużych miastach. Aglomeracje zbliżają się do miasteczek tylko w odsetku młodzieży palącej papierosy oraz sięgającej po narkotyki, o które w dużych miastach łatwiej. Młodzież na wsi wypada dużo lepiej, choćby dwa razy rzadziej narkotyzuje się. Problem zauważyły już organizacje rządowe. Krajowy Komitet Wychowania Resocjalizującego chce, by w każdym małym mieście powstały ogniska wychowawcze.
Czemu młodzież w miejscowościach do 20 tys. częściej wpada w nałogi? – Spędzanie wolnego czasu wiąże się z alkoholem, bo młodzi nie mają alternatywy. Poza tym wpływa na to też brak perspektyw – uważa Czesław Michalczyk, psychoterapeuta z Łodzi zajmujący się uzależnieniami. Dodaje, że co prawda podobnie jest na wsi, ale tam cała społeczność kontroluje młodych. – Problem uzależniania się młodzieży od używek jest związany także z emigracją zarobkową ich rodziców, która jak wiadomo, dotyczy głównie mniejszych miejscowości – ocenia Michalczyk.
Potwierdzają to badania CBOS. Odsetek palących papierosy 18–19-latków, których oboje rodzice wyjechali za granicę za chlebem, wynosi aż 40 proc.! Upija się aż 62 proc. z nich (przy 39 proc. wszystkich badanych), a 28 proc. uczniów sięga po narkotyki (przy 15 proc. całości badanych).
Na mapie małych miast w Polsce pojawiają się jednak perełki. Jedną z nich jest 3-tysięczny Uniejów w Łódzkiem. W ubiegłym roku otworzył baseny termalne. Miesięcznie miasto odwiedza przynajmniej 10 tys. klientów. Bezrobocie jest na poziomie jednym z niższych w województwie. Miasto zaczęło inwestować również w młodzież. – Niedługo otwieramy u nas dom pracy twórczej Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, w której młodzież będzie mogła uczęszczać na kursy plastyczne. Z powodzeniem funkcjonują szkółki sportowe, mamy szkołę muzyczną oraz harcerską orkiestrę – wylicza Józef Kaczmarek, burmistrz Uniejowa.
Jak radzi sobie z wagarującą i upijającą się młodzieżą? – Staramy się motywować samych uczniów i ich rodziców do działania – mówi Kaczmarek.
Problem małych miasteczek zauważają organizacje rządowe. Plan pomocy ma Krajowy Komitet Wychowania Resocjalizującego. – W małych miastach właściwie nie jest realizowany plan wyrównywania szans. Samorządy nie inwestują ani w organizację czasu wolnego młodzieży, ani w zajęcia profilaktyczne. Co najdziwniejsze, gminy mają na to fundusze – twierdzi Wiesław Kołak, prezes KKWR.
Komitet rusza na początku stycznia z kampanią skierowaną do rządu i samorządów. Ma ona przekonać urzędników do tworzenia atrakcyjnych miejsc dla młodzieży. Zorganizowanie zajęć dla jednej młodej osoby ma kosztować 80 zł miesięcznie.
Nałogi to problem miejscowości, które przespały swoje szanse
Z prof. Hanną Świdą-Ziembą, socjologiem młodzieży, rozmawia Artur Grabarczyk
Dlaczego młodzież z małych miast coraz więcej pije, pali i się narkotyzuje?
Nie dotyczy to wszystkich miasteczek, bo są one bardzo zróżnicowane. Część świetnie się rozwija, korzysta z funduszy unijnych, realizuje inwestycje. Tu młodzi ludzie mają możliwości działania, rozwoju, realizacji pasji, rozrywki niemal takie same jak młodzież z wielkich miast. Ale jest też ogromna liczba miasteczek, w których nie dzieje się nic. Tu alkohol i narkotyki są sposobem na zabicie poczucia beznadziei. To młodzi z takich miast zawyżają statystyki uzależnień.
Czyli nałogi są tam, gdzie nie ma perspektyw?
Tak. Wzorce stylu życia są dziś takie same w wielkich i małych miastach. Tu i tam dostęp do wódki czy narkotyków jest łatwy. Tam, gdzie młodzi mają alternatywę, picie i ćpanie przestają być atrakcją. A tam, gdzie czas się zatrzymał, są popularnym lekiem na nudę.
Miała na to wpływ emigracja i zjawisko eurosieroctwa?
Oczywiście, bo nowa emigracja to głównie ludzie z małych miast. Te wyjazdy naruszyły więzy rodzinne. Emigracja rodziców to z jednej strony więcej pieniędzy, ale z drugiej mniejsza kontrola.
Los młodzieży zależy od sprawności lokalnych władz
Z Piotrem Dzikiem, dyrektorem ds. strategii i promocji WYG International, rozmawia Artur Grabarczyk
Doradza Pan samorządom, jak pozyskiwać środki na rozwój. Polskę lokalną poznał Pan na wylot. Dlaczego młodzi w małych miastach mają największe kłopoty z nałogami?
Dlatego, że wielu z nich nie ma, co ze sobą zrobić po lekcjach. Alkohol czy nawet narkotyki można dostać wszędzie. Za to nie wszędzie można pójść na basen, zająć się sportem, skorzystać z internetu. Wiele małych miast takich możliwości nie daje.
W co miasta powinny inwestować, żeby ich młodzi mieszkańcy mieli alternatywę dla używek?
Przede wszystkim w sport. Basen, hala sportowa czy orlik dają młodym ogromne szanse na pożyteczne spędzenie czasu. Poza tym w rozwój infrastruktury i komunikacji. Młodzi ludzie nie będą stać pod sklepem, jeśli ze swego miasteczka będą mogli łatwo dojechać do większego miasta.
To dość proste rozwiązania.
Tak. Ale skuteczne. Większość młodych ludzi naprawdę znajdzie sobie ciekawsze zajęcie niż picie czy ćpanie, jeśli im się to odrobinę ułatwi.
Łukasz Krajewski
Źródło: Kurier Lubelski
Drinken hulanken...