ďťż

Mefisto...diabeł czy anioł?

Jeżeli chodzi o ubezpieczenia OC pomysłowi ubezpieczyciele sięgają po art. 43 pkt. 3 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych w Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, stanowiący, że towarzystwo ubezpieczeniowe może kierować regres do sprawcy szkody (czyli po ludzku mówiąc żądać zwrotu wypłaconego odszkodowania) jeżeli kierujący nie posiadał wymaganych uprawnień.

Tu spraw jest stosunkowo łatwa. Jeżeli ktoś miał prawo jazdy bez określonego w tym dokumencie terminu ważności, w dalszym ciągu ma uprawnienia do kierowania pojazdem, nie ma tylko ważnego dokumentu potwierdzającego ten fakt. Przywoływany artykuł nie znajduje tu więc zastosowania, nie ma bowiem żadnej wątpliwości, że dotyczy on sytuacji, gdy sprawca szkody nie miał uprawnień do kierowania daną kategorią pojazdów.

Traci natomiast uprawnienia ten, kto miał je wydane na przykład na 5 lat, po czym powinien ponowić badania lekarskie i o tym należy pamiętać.

Trochę trudniejsza sytuacja występuje w przypadku odszkodowań wypłacanych z dobrowolnego ubezpieczenia autocasco. We wszystkich ogólnych warunkach tego ubezpieczenia znajduje się zapis (różnie formułowany), że ubezpieczyciel nie odpowiada za szkody, jeżeli kierujący nie posiadał ważnego dokumentu uprawniającego do kierowania pojazdem.

Teoretycznie, skoro ubezpieczenie jest dobrowolne, a właściciel samochodu podpisał, że przyjmuje jego warunki, to jest bez szans na dochodzenie odszkodowania.

Nie jest to jednak prawdą i to z kilku przynajmniej powodów.

Po pierwsze dla oceny ryzyka ubezpieczeniowego (a także samego powstania szkody) nie ma najmniejszego znaczenia, czy kierujący pojazdem posiadał ważny dokument potwierdzający jego uprawnienia.

Po drugie, gdybyśmy literalnie odczytywali tego typu zapisy, ubezpieczyciel mógłby odmówić wypłaty odszkodowania, jeżeli w chwili powstania szkody nie miał przy sobie prawa jazdy, bo zapomniał je zabrać z domu.

Po trzecie wreszcie, tego typu zapis należy zakwalifikować jako tzw. niedozwoloną klauzulę umowną, która nie obowiązuje z mocy prawa.

Umowa ubezpieczenia jest umową która ma chronić ubezpieczonego, co niejednokrotnie podkreślał Sąd Najwyższy, a jej zapisy należy rozpatrywać pytając o zgodny zamiar stron i cel umowy (art. 65 § 2 kodeksu cywilnego).

Jeżeli więc komukolwiek odmówiono wypłaty odszkodowania z tytułu AC lub NNW z tego tylko względu, że nie wymienił w terminie prawa jazdy powinien odwołać się od tej decyzji, a w przypadku braku pozytywnej reakcji ubezpieczyciela skierować pozew do sądu.

W bardzo podobnej sprawie orzekał Sąd Najwyższy, przyznając rację skarżącemu, któremu odmówiono wypłaty odszkodowania, ponieważ nie dysponował dokumentem potwierdzającym uprawnienia (prawo jazdy zostało skradzione). W uzasadnieniu SN stwierdził między innymi, że “Sam brak dokumentu stwierdzającego zdolność do prowadzenia pojazdu w żadnym wypadku nie może być oceniany jako równoznaczny z brakiem tej zdolności, a tym samym z przyczyną wypadku. Przypisanie temu wyrażeniu odmiennego znaczenia ograniczałoby zakres ochrony ubezpieczeniowej w razie zaistnienia zdarzeń przypadkowych i nieprzewidywalnych.” (Wyrok z dnia 11 lutego 2005, III CK 352/04).

Rekapitulując: jeżeli nie wymieniliśmy na czas prawa jazdy (albo na przykład zostawiliśmy je w domu) możemy zostać ukarani mandatem. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy pozbawieni ochrony ubezpieczeniowej.

[motofakty.pl]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katkaras.opx.pl